Opowiadanie - To co jest złudzeniem o świcie

Posted by Konrad | Posted in | Posted on 11:53


W Polsce nie brakuje pięknych widoków. Zachód słońca nad jeziorem otoczonym przez stary, niezadeptanym przez człowieka jeziorem, świt nad ośnieżonymi nocnym śniegiem spadzistych dachach w budzącej się do życia górskiej wiosce i słońce wychylające się znad wiecznie obecnych na horyzoncie gór.

Jednak jednym z moich ulubionych jest widok gdańskich bloków nad świeżym porannym niebem. Wiem, że to dziwne, ale to nie koniec. Trzeba jeszcze jechać autobusem o godzinie zdecydowanie za wczesnej, mając wciąż dość promili po wczorajszej nocy, aby drogówka zabrała prawo jazdy.

Słuchaj jednak dalej, bo trochę zostało. Obok powinien siedzieć twój dobry kumpel, klnący, narzekający, a przede wszystkim jadący do pracy. A między wami siedzi dziewczyna dołączająca się do arii przekleństw na drugi głos. I słuchając ich jednym uchem, na wpół otwartymi, przepitymi, oczyma patrząc na bardzo jasne i czyste niebo, na tle którego stoją bloki niepodobne do żadnych jakie w życiu widziałeś.

Zbyt ładne, zbyt samotne, zbyt... ludzkie, powiesz sobie nie panując do końca nad własnymi ustami:
- Boże, jak tu jest pięknie – a twój głos będzie ledwo słyszalny, ruch języka ledwo dostrzegalny. Chwila zaś będzie ulotna co alkohol w twoich żyłach i głowie. Będziesz wiedział, że już nigdy nie zobaczysz niczego równie pięknego, równie niezwykłego, bo już nigdy nie powtórzy się ta sytuacja. A bloki na zawsze pozostaną już smutnymi sypialniami dla niezadowolonych z życia ludzi śpiących pijackim snem sprawiedliwych.

Jednak ten jeden raz niech będą piękne. Na tle niebieskiego nieba, przy niemalże operowej arii przekleństw, po pijaku – prawie na kacu, Niech będą ładne, tajemnicze, monumentalne, staną się na czas mrugnięcia piramidami współczesności. Bo przecież każdy pragnie być kimś wyjątkowym.

29 październik 2009

Comments (0)